Dojazd przez Siemce na skrzyżowanie przed Piekarami i potem już z Czaplim i Zygim na Pogorię. Trochę się pokręciliśmy tu i ówdzie, a w drodze powrotnej wbiłem się Mateuszowi na herbatę :D
Start 21.00 z OBI. Potem już tylko las, las, las, zwierzęta, las, las, asfalt, las :D W Pszczynie byliśmy około godziny 00:20, ponieważ zrobiliśmy mały postój po drodze. Zdecydowaliśmy, że w drodze powrotnej od Kobióra jedziemy asfaltem. Droga równa, ale...zamknięta :D Przecisnęliśmy się przez płot i przejechaliśmy most nieoddany jeszcze do użytku, gdzie stał odpalony samochód, bez ludzi :D Na chwilę poprosiłem, żeby wszyscy zgasili światło, bo droga była bez zakrętów i dziur. Wtedy było faaajnie ;]. W drodze powrotnej 3x dopompowywałem powietrze z tyłu, które uchodziło dość powoli, na tyle, że nie chciało mi się zmieniać dętki, poza tym byliśmy już blisko domu :D Damian też złapał kapcia i miał to samo co ja, do tego jeszcze odleciał mu błotnik podczas jazdy po asfalcie [??]. [..] :D W domu byłem o 3:35 dnia następnego ;] Stopy mi przemarzły dokumentnie, wanna była błogosławieństwem :D
Bilans: 4 sarny, 2 zające [chyba] i 1 dzik :D Pozdrawiam uczestników :)
Jeżdżę w okolicach Katowic, czasem gdzieś dalej, Styl - XC, czasem sobie skoczę na małej hopce xD.
Nie wpisuję żadnych km w terenie...na oko to można oceniać co innego ;)
Pozdr.
http://www.plfoto.com/83612/autor.html - moje zdjęcia