Wpisy archiwalne w kategorii

Góry/ Dalsze wycieczki

Dystans całkowity:2617.58 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:150:52
Średnia prędkość:17.35 km/h
Maksymalna prędkość:72.40 km/h
Liczba aktywności:31
Średnio na aktywność:84.44 km i 4h 52m
Więcej statystyk

Istebna dzień 1 i 2

Poniedziałek, 1 czerwca 2009 · Komentarze(0)
Lokalne trasy na rozpoznanie, jedno kółeczko w nocy :) Na drugi dzień troszkę dalej w okolice granicy. Na zakończenie dnia grill :)

Jura i Dolinki Krakowskie

Sobota, 9 maja 2009 · Komentarze(1)
7:38 pociąg. Stajemy przy nim, a on zamknięty :D Damian nawet w drzwi pukał <LOL> Okazało się, że nasz stoi na innym torze (nawet była taka fajna piosenka, chryzantemy;P) o czym poinformował nas konduktor w specyficzny sposób;)

Dojechaliśmy do Sławkowa i tutaj pierwszy pech, na stronie PKP nic nie było o tym, ze ten pociąg jechał dalej co by nam bardzo pasowało...no nic wysiadka:)
Na miejscu pojechaliśmy "Bóg wie jak";P i wylądowaliśmy na piaszczystym pustkowiu... dalej droga z buta wzdłuż torów na tzw. przebicie.
Po jakimś czasie doszliśmy do ścieżki po której dało się jechać.
Pojechaliśmy na dolinki podkrakowskie. Chciałbym napisać, jaka była trasa, ale powiem szczerze, ze nie pamiętam ;P Dużo błądziliśmy [jak zawsze], staraliśmy się jechać niebieskim szlakiem rowerowym który był słabo oznaczony + stara mapa i wyszło jak wyszło ;)
Na trasie sporo podjazdów, kilka szybkich zjazdów...ogólnie bardzo przyjemnie :)
Na nasze nieszczęście podczas jednego z największych podjazdów zgubiliśmy mapę :/ Oczywiście odkryliśmy to na samej górze ;) No nic, bez mapy jesteśmy ślepi wiec ToR z Marusią zjechał na sam dol w jej poszukiwaniu...jak się okazało bezowocnym, mapę wsiąkło ;( Reszta została na posiłku przy zwalonym drzewie [było nawet śmiesznie [wtajemniczeni wiedzą o co chodzi :>]. Postanowiliśmy z racji godziny i naszej ślepoty kierować się do Olkusza na pociąg powrotny do Katowic. Po drodze jednak było nam mało i skierowaliśmy się do Ojcowa(taki mały objazd) trasa 94 dwie góreczki i zjazd na Sąspów, potem w prawo i Dolina Sąspowska zaliczona:)
Następnie przejazd drogą główną przez Ojcowski Park Narodowy, obok Maczugi, Zamku i P. Skaly i ta droga(nr 773) pojechaliśmy do Olkusza. Część ekipy pojechała z wyprzedzeniem; ToR, Marusia i Szaman wyruszyli za nami. Po jakimś czasie znowu wszyscy jechaliśmy razem :) Cisnęliśmy cały czas pod górę do Olkusza i na dworcu PKP okazało się, ze pociąg odjechał 10min temu... następny za 4h <wyrazy radości u wszystkich uczestników>
Kebab w centrum i walimy na Dąbrowę (tam chcieliśmy w pociąg do Katowic). Droga minęła szybko i trochę nudno;) W Dąbrowie G. jednak postanowiliśmy już dobić do Kato i tak tez zrobiliśmy:)
Pomimo, że był z nami Czapli, nikomu nic się nie stało :)
Txt by ToR.

Góry Świętokrzyskie

Niedziela, 3 maja 2009 · Komentarze(1)
Pobudka ~5:45... masakra :P Jakoś się zebraliśmy i strzała do Jędrzejowa(~20km) na pociąg do Kielc. Po drodze zgarnęliśmy Zygiego i na czas stawiliśmy się na dworcu. Podczas jazdy w pociągu wszyscy nagle odczuli potrzebę smarowania łańcuchów:D
Wyjazd ze stacji i wypłynęliśmy na miasto... pojechaliśmy w złą stronę (jak zwykle) ale szybko si połapaliśmy i wróciliśmy na trasę. Przejazd do Maslowa (było ich tam ze 3 :>) no i w góry :)
trasa:
Z Masłowa (któregoś) czerwonym szlakiem na Klanówkę(473m.n.p.m.)->Diabelski Kamień->gdzieś nam się szlak urwał bo zjechaliśmy do Antelinówki->drogą na Ciekoty w prawo wróciliśmy na czerwony szlak->Radostowa(451)->Kraiński Grzbiet->Kraina Wymyślona [Krajno Wymyślone]->okolice Pogorzela->powrót na szlak i zjazd do Świętej Katarzyny-> czerwony szlak, było tam pełno ludzi więc objechaliśmy/obeszliśmy Łysicę bokiem (przez przypadek;)->lasem wtargaliśmy się przed Agnieszkę(608)->Przełęcz Kakonińska-> coś św. Mikołaja->Dąbrówka->Bieliny i strzała do Kielc na pociąg:)

Dojazd do Masłowa trochę zajął ;) potem wjazd/wejście na Klanówkę po bardzo stromym terenie Chwila na Diabelskim Kamieniu, zjazd do Antelinówki dość szybkim szutrem a potem asfaltem. Przejazd przez drogę i powrót na czerwony szlak :D Tam Radostowa i tez PODJAZD:D Fantastyczny zjazd i znowu podjazd na którym kolo non stop traciło przyczepność.
Potem asfalt i zjazd do Świętej Katarzyny:) Chcieliśmy wrócić na czerwony szlak i wjechać na Łysicę ale szlak został skomercjalizowany i było na nim pełno czepiających się ludzi.
Trzeba było zjechać ze szlaku i trochę pobłądziliśmy, bo wszystkie ścieżki, którymi jechaliśmy (w pewnym momencie urojone;P) się skończyły i zostaliśmy w szczerym lesie :D. Trzeba było obrać tzw. kurs awaryjny [za moją namową trochę się cofnęliśmy do ścieżki pod górę] i tak w pocie czoła i sporym wysiłkiem wróciliśmy na czerwony szlak ale... ZA Łysicą :( no trudno, była Agnieszka na otarcie łez;) Bardzo fajny zjazd, na drodze spore kamienie, ostre i śliskie i co jakiś czas poprzeczny rów, gdzie trzeba było podbijać koło w górę, by nie zaryć twarzą o ziemię.
Na jednym z takich rowów Tomek zaliczył glebę. Chwila lotu koszącego zakończyła się przyziemieniem na biodro i plecy. Dużo by mu się nie stało gdyby nie to, że własnie tam trzymał aparat, który wbił mu się gdzieś na wysokości nerki, to jeszcze w wyniku uderzenia pękł w nim LCD, więc RIP wspanialy wyprawowy aparaciku :(

Dalej dość szybki zjazd do Dąbrówki -> Bielany i droga na Kielce, tam pociąg do Włoszczowy i powrót do Kossowa, podczas którego Tomek machnął się w nawigacji i jeździliśmy do nocy, aż trafiliśmy ;) Lampa naprawdę się przydała :)

www.youtube.com/watch?v=TxxjEEjVMBI <- Przejazd przez strumyk ;>
FOTY 1-3 MAJ

Na luzie...

Piątek, 1 maja 2009 · Komentarze(0)
Początek majówki w Kossowie, gdzie mieliśmy bazę noclegową. Ekipa czteroosobowa [ ToR, Autsajder, Zygi i ja,], Łukasz nocował u rodziny w Tyńcu. Pierwszy dzień był totalnie luzacki, kręciliśmy po okolicach, było sporo śmiechu i wygłupów. Głównie drogi asfaltowe [gładziutkieee]. Wieczorem grill w mrozie :p

Mał być rajd rowerowy... xD

Niedziela, 26 kwietnia 2009 · Komentarze(2)
Zbiórka o 8 rano pod spodkiem.
Dojazd na trasę rajdu bez większych problemów;) Do tej pory nic nie zapowiadało dalszych wydarzeń :P Rajd wystartował, było wąsko więc się rozdzieliliśmy. ToR, Autsajder, Czapli i Kamilos86 pognali do przodu, ja z Zygim i Piotrkiem pojechałem do 1. punktu kontrolnego, Mariusz był niedaleko za nami. Ekipa zebrała się przy drugim punkcie kontrolnym, gdzie ci co pognali, zorientowali się, że nie byli w 1. punkcie :p Marusia postraszył ich, że bez 1 punktu nie będzie żarcia na mecie, więc wszyscy solidarnie wróciliśmy. Wybraliśmy drogę po drugiej stronie zbiornika Pogoria co było niemałym błędem;) Wjechaliśmy w wydmy, taki piach, że o jeździe można było zapomnieć... szliśmy kilka km w pełnym słońcu... Dotarliśmy do asfaltu i pocisnęliśmy na 1 pkt kontrolny, oczywiście już go tam nie było :p , wiec trzeba cisnąć na metę, byliśmy ograniczeni czasowo, same asfalty, wiatr w twarz ale jakoś dojechaliśmy na miejsce [po drodze Zygi złapał gumę] na 30min przed zamknięciem mety:) mimo problemów nie jako ostatni :D Rozwaliliśmy się na trawie i szybko po kiełbaski:D Pojedliśmy [Z Piotrkiem i Czaplim wysępiliśmy dodatkową kiełbasę :D], potem zaczęło się losowanie nagród, w którym Marusia wygrał flasha :) To tyle o rajdzie który miał być spokojnym przejazdem ~30km a skończyło się na błądzeniu i chyba dystans wyszedł x2 ;) M A S A K R A ale 100% rajd na orientacje w naszym wykonaniu:D

Jak wypoczywaliśmy sobie na trawce padło jedno proste, ale jakże ważne pytanie "jedziemy na Jurę??"... no i pojechaliśmy:D
Strome podjazdy po nienajlepszej nawierzchni w masakrycznym upale, zjazdy drogami pełnymi kamieni, piasek po którym ciężko było jechać... widoki przepiękne, warto było w pocie czoła kręcić pod te górki:) Kwintesencja MTB:) Powrót asfaltem bo jak zwykle już było spieszno I GŁODNO.

Podsumowując... Wyszła miejscami ciężka wycieczka po rajdzie i na Jurę o dystansie ~150km
FOTY Tomka

Pierwsza 'dwusetka'

Sobota, 18 kwietnia 2009 · Komentarze(0)
Katowice-Częstochowa.
Wycieczka bardzo udana mimo paru ciężkich chwil;) Do Częstochowy praktycznie większość czasu jechaliśmy lasami i piaszczystymi drogami (oczywiście nie była to najkrótsza trasa :P) Prędkości przelotowe były naprawdę super (dużo odcinków ze średnią kolo 30km/h, a miejscami cisnęło się 40-45km/h przez jakiś czas... nieźle:)
Na jakiejś tamie pękła mi guma :p [pierwsza w karierze].Po jakichś 15km dętka poszła przy wentylu i trzeba było zmieniać na nowa. Dzięki Szaman :)
Do Częstochowy dojechaliśmy bardzo krętymi drogami leśnymi gdzie mech był naszym kompasem :p

Na miejscu trochę pozwiedzaliśmy, postaliśmy i pojedliśmy...
Stickman prawie zrobił mielonkę z gołębia, który postanowił sobie przelecieć pomiędzy szprychami, na jego szczęście odbił w ostatniej chwili.

Powrót byl szybki. Z Częstochowy wyjechaliśmy po 16 a do domu było ok 100km, same asfalty, Tor się nieco machnął w nawigacji :p

Trzeba wspomnieć o pewnym incydencie, który spowodował.... Czapli!! Doprowadził do zagrożenia zdrowia i życia [serio] nieuprzedzonym mocnym hamowaniem z ~30km/h gdy jechał na początku stawki, 3 z ekipy wyglebiło niestety dość mocno i prawie pod samochody :/ Moje uszkodzenia to oprócz obić/rys duża centra na tyle [powrót bez hamulca z tyłu], przód też lekko bije. Nie wiem czy klocki ham. są ok, bo się poklinowały na obręczach. Składając wszystko do kupy zauważyłem, że tylne koło 'wyskoczyło' z haków na ramie :O
Czapli już na przodzie nie śmiga.
Jakoś się pozbieraliśmy i strzała do Katowic przez Wojkowice, zrobiło się zimno(jak zwykle). Przyznam się, dokręcałem 3km wokół osiedla :D

FOTY

Katowice-Wadowice-Katowice

Sobota, 4 kwietnia 2009 · Komentarze(2)
Z Czaplim i Kiperrem pojechaliśmy przez Katowice do Damiana. Potem przez dolinę 3 stawów pod OBI, gdzie czekał na nas Tomek. Potem świetny odcinek do Lędzin.Droga do Oświęcimia była spokojna. Na miejscu pomogła nam trochę informacja turystyczna gdzie dostaliśmy mapę i pojechaliśmy w stronę Wadowic. Droga do Wadowic obfitowała w niemiłe niespodzianki:) zaliczyłem glebę [komedia :D], Damian zerwał gwinty w jarzemku od sztycy, a Kacper dowiedział się, że jego przedni hamulec trzyma się na kilku pojedynczych linkach. Zbudowane siodło "de luxe" z butelki, gazety, drutu i siana nie zdało sprawdzianu, na szczęście załatwiłem śrubki i nakrętki. Po tym incydencie dojechaliśmy do Wadowic, po drodze piękny widok gór szczyty a na nich śnieg, oraz podjazdy dające nieźle w kość. Drogi gorsze niż w średniowieczu dziura na dziurze, każdy wjazd taka dziurę bolał coraz bardziej. W samych Wadowicach zjedliśmy po kremówce papieskiej zrobiliśmy kilka fotek i wyruszyliśmy w drogę powrotną przez Zator. Droga powrotna nie była już tak obfitująca w niespodzianki typu "psuje mi się rower", ale za to Kacper skarżył się na kolana, Damian na siodło a ja i Czapli na obcierające nas gacie xD. Gdy dojechaliśmy do Oświęcimia zjedliśmy coś ciepłego i dalej w drogę niestety już było ciemno i zimno. Do Katowic dojechaliśmy przez Tychy. W samych Katowicach pierwszy odłączył się Tomek, pod rondem Damian, a ja MAteusz i Kacper pojechaliśmy pod SCC, gdzie się rozstaliśmy i pojechaliśmy każdy w swoją stronę.

Zaliczamy Dorotkę :p

Sobota, 14 marca 2009 · Komentarze(2)
Wojkowice i okolice, Dąbrowa, Będzin, Sosnowiec. Trochę średnia nam spadła, bo kolegę skurcze łapać zaczęły w drodze powrotnej. Budowanie mostów, pomoc kumplowi "po fachu" na A4, błotna masakra, rower Czapliego na śmietniku xD - to niektóre przygody :) Pozdr. dla ekipy!
Zdjęcia:













Z Katowic do Pszczyny

Poniedziałek, 10 listopada 2008 · Komentarze(1)
Z Katowic do Pszczyny i Goczałkowic.
Udało się skonstruować 9. osobowy peleton w Pszczynie.
Z powodu komplikacji do Pszczyny dojechało razem 7 osób.
Pozdrowienia dla całej ekipy.